Okoliczności śmierci Tadeusza Pruszkowskiego opisał pewien policjant, obecny przy grzebaniu zabitych. Profesor pochowany został na boisku SKRY, gdzie wówczas grzebano Żydów z getta. Informacje te zostały potwierdzone już po wojnie przez Żydówkę, która pamiętała Stefana Pruszkowskiego z balu na ASP i spotkawszy go w drodze do Kazimierza potwierdziła, że była w grupie grzebiących jego wuja. Wraz ze śmiercią profesora skończyła się ta jedyna w swoim rodzaju atmosfera przedwojennego Kazimierza. Odeszli także tutejsi Żydzi, wymordowani przez hitlerowców. Dzięki staraniom Stefana Pruszkowskiego i przy silnym wsparciu uczniów, 18 października 1963 roku w willi profesora odbyła się uroczystość wmurowania tablicy pamiątkowej. Antoni Michalak powiedział wówczas: „Wybudował dom wysoko, by widzieć szerokie horyzonty. Wybudował wysoką i szeroką pracownię, gdyż marzyły mu się wielkie twórcze dzieła. Na miarę wielkiego człowieka renesansu był. Wolny jak ptak, niezależny od wszelkich doktryn, malarz, artysta, śpiewak, poeta. Nie rozstawał się z małą książeczką — ostatnim wykładem Leonarda da Vinci. To, o czym wielki mistrz marzył — on realizował. Ujął ster i śladem tęsknot Leonarda wyleciał w niebo. Był lotnikiem. Opromieniał nasze życie wielkimi ideałami sztuki. Opromieniał żartem, niezmordowaną energią, serdecznością. Sam nie mając dziedzica całe ciepło ojcowskie przelewał na swoich uczniów. Umiłował ojczyznę swoją nade wszystko. Kochał synów swojej ziemi. Gdy prochy w czarnej trumnie Juliusza Słowackiego, niesione nurtem Wisły, w ciszy wracały do Polski — płakał strumieniami łez. Do łez wzruszała go poezja, śpiew, muzyka, sztuka teatru, sztuka filmu. Mówił: »Wzruszajcie się, płaczcie! Łzy zmiękczają nasze serca!«. Oczy miał duże, wilgotne, szaroniebieskie o złotych błyskach. Te czułe oczy stały się twarde, nieugięte, gdy wróg w bestialski sposób zadeptał nam kraj. Nie płakał wtedy. Może i my nie płakaliśmy, gdy ta sama bestialska siła wywlokła go z domu, zabrała na stracenie, na śmierć. Ból nasz był większy niż łzy. Nurtem naszej Wisły, zmieszana z ziemią płynie krew naszego narodu. Na szerokie horyzonty naszej ojczyzny patrzą puste okna Twojego domu. Z zaświatów nieznanych i dalekich patrzą Twoje oczy, Tadeuszu Pruszkowski. Oczy wzruszające, oczy pełne łez. Żyjesz wśród nas, kochany profesorze, kochany przyjacielu”.17
|